Ilu z was cierpi na kompleks Michała Anioła? Ilu patrzy na innych jak na surowiec, który może być właściwie ukształtowany jedynie przez was – specjalistów? Kto z was przypomina sobie przynajmniej jedną osobę, która mogłaby być rzeczywiście ukształtowana przez was, jeśli tylko słuchałaby waszych pełnych mądrości słów? Jak chętnie taki człowiek spotyka się z wami? Jeśli przerobienie drugiego człowieka byłoby w ogóle możliwe, mój mąż Fred i ja już osiągnęlibyśmy doskonałość, ponieważ od samego początku temperowaliśmy się nawzajem. Ja uważałam, że gdyby tylko zechciał się rozluźnić i miał więcej poczucia humoru, nasze małżeństwo byłoby całkiem udane, ale on chciał, żebym ja była bardziej uporządkowana i zorganizowana. Podczas naszego miodowego miesiąca nie mogliśmy się zgodzić nawet co do sposobu jedzenia winogron! Zawsze lubiłam położyć przed sobą całą kiść zimnych, zielonych winogron i obrywałam te, które miałam akurat pod ręką. Dopóki nie poślubiłam Freda, nie miałam pojęcia o istnieniu „instrukcji jedzenia winogron.” Nie wiedziałam, że każdą prostą przyjemnością w życiu należy cieszyć się w określony sposób. Fred po raz pierwszy zapoznał mnie z instrukcją jedzenia winogron, gdy siedziałam na tarasie naszego domku w Cambridge Beaches na Bermudach, spogladając na morze i bezmyślnie obrywając winogrona z wielkiej kiści. Nie uświadamiałam sobie, że Fred uważnie obserwował mój chaotyczny sposób jedzenia owoców, dopóki nie spytał: „Lubisz winogrona?”
