Pewnego dnia w pracy petent zauważa, że: ślusarz intensywnie reperuje zamki od biurek, w toalecie pojawił się papier w rolkach, zaś obiad w stołówce został wydany punktualnie, przy czym pieczeń nie była przypalona, jak to bywa zwykle. Ten ciąg równocześnie występujących, nietypowych zjawisk natychmiast podpowiada petentowi potrzebę mobilizacji. Przeprowadza ją petent, jak następuje:
® pracę zleconą, którą jak co dzień wykonuje petent w normalnych godzinach pracy, chowa do biurka, natomiast z biurka wyjmuje i kładzie na wierzch teczkęz bieżącymi sprawami do załatwienia. Jeśli w teczce tej zebrało się już zbyt wiele spraw, dzięki czemu rzuca się ona w oczy swoją objętością, petent-referent część spraw wyjmuje i chowa dó biurka, doprowadzając w ten sposób grubość teczki do codziennych rozmiarów. przełożeniu akt z teczki do biurka decyduje stempel dziennika podawczego: im starsze akta, tym bardziej kwalifikują się do biurka. Śniadania przyniesionego w teczce z domu referent nie rozkłada w całej okazałości na biurku, tylko kromki chleba wyjmuje z teczki kolejno, zaś z przyniesionej przez woźną herbaty wypija maksimum pół szklanki. W tym stanie, to znaczy z głową w aktach, przeżuwając dyskretnie śniadanie nie dopijając do końca herbaty, czeka zmobilizowany referent, co z tych zreperowanych zamków w biurkach, papieru rolkowego w toalecie, punktualnie podanego nie przypalonego obiadu wyniknie. Oczekiwanie to nie powinno się jednak przeciągać zbyt długo. W przeciwnym bowiem razie referent nie zdąży wykonać zleconej pracy w godzinach pracy, co z kolei zagrozić może wykonaniu drugiej zleconej pracy, którą referent wykonuje po godzinach pracy.
