Jeśli przełożony poleciwszy uprzednio sekretarce, aby go w czasie rozmowy z nikim nie łączyła, częstuje petenta wodą mineralną, kawą, zleca mu ważną i poufną misję, zaś petent już w trakcie drugiego zdania wypowiadanego przez przełożonego dochodzi do wniosku, że misji tej z tych lub innych względów nie wykona: © nie marszczy brwi @ nie zaczyna kręcić głową, że nie © nie przerywa przełożonemu, jąkając się, że może by kto inny, bo… © nie wybucha płaczem, twierdząc przez łzy, że przenigdy lub też, że każdy tylko nie on © nie wybucha śmiechem, twierdząc, że to wręcz zabawne coś takiego mu proponować. Tylko: O czeka z miną wyrażającą najwyższe zainteresowanie, aż przełożony skończy O między końcem wypowiedzi przełożonego i początkiem swojej robi pauzę, która ma dać przełożonemu do zrozumienia, że nawet słuchając zlecenia przełożonego, nie podejmuje decyzji pochopnie (jednak zbytnio pauzy nie przedłuża, aby przełożony nie wyrobił sobie o nim zdania, że ciężko myśli) O swoją wypowiedź rozpoczyna od oświadczenia, że jest w równym stopniu zaszczycony, co zaskoczony tą propozycją. Zaszczycenia petent nie uzasadnia, natomiast zaskoczenie uzasadnia obawami, czy podoła. Obaw powinien petent zasygnalizować przełożonemu sporo, ale wymienia tylko jedną, maksimum dwie, aby przełożonego niepotrzebnie nie znużyć. Koniec rozmowy na temat powierzenia petentowi odpowiedzialnej misji przełożony sygnalizuje stwierdzeniem, że nie ma najmniejszych wątpliwości, iż petent świetnie sobie poradzi (może użyć również słowa podoła), na co petent, już bez żadnej pauzy — po tym zapewnieniu — stwierdza z głębokim przekonaniem w głosie, że uczyni wszystko, aby nie zawieść pokładanych w nim przez przełożonego nadziei
