Po drugie, towarzyscy sangwinicy tak lubią zabawę i są tak sympatycznymi osobowościami, że nie wprost uwierzyć w istnienie jakichś swych większych w gruncie rzeczy nie traktują siebie zbyt poważnie. Kiedy na seminarium omawiam słabości towarzyskie gwinika, wszyscy oni śmieją się z tego, ale nie uważają si złych, by wymagało to jakiegoś działania. Rozumiem to, p ja tak samo odczuwałam. Zanim wyszłam za mąż, byte wiana i zabiegano o moje towarzystwo na wszystkich lecz z dnia na dzień stałam się nieciekawa. Fred uświadomił mi, że mogłabym być oryginalna w Haverhill, ale nie byłam zbyt interesująca w Nowym Jorku. Nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że on ma rację. Uznałam, że jest nudny i ma zbyt wysokie wymagania. Tak więc w jego towarzystwie grałam rolę, jakiej ode mnie oczekiwał, a wśród innych uwalniałam swoje czarujące ja. Tak było do czasu, gdy zaczęłam studiować temperamenty. Otworzyły mi się wówczas oczy na fakt, że inni ludzie podzielają opinię Freda.
Gdy uświadomiłam sobie, że moje słabości istniały nie tylko w wyobraźni Freda, odkryłam pewne prawdy ważne dla mnie i dla innych towarzyskich sangwiników i obmyśliłam konkretne wskazówki pomocne w pracy nad sobą.
