Kiedy zaczęłam przemawiać publicznie, mój mąż zapytał: raz, kiedy jesteś chrześcijańskim mówcą, czy nie sądzisz, że | szedł czas, abyś przestała kłamać?” Wiedziałam, że nie kłai zapytałam go więc, co ma na myśli. Będąc perfekcyjnym me- cholikiem za kłamstwo uważał każdy niezbyt precyzyjny prze Ja sądziłam, że jedynie koloryzuję, więc postanowiliśmy uż: terminu przesada. Później usłyszałam, jak Lauren mówi do jego przyjaciela: „Kiedy słuchasz, co mowi moja mama, m to wszystko podzielić na pół”. Gdy pewnego dnia odwiedziłam Patti, towarzyskiego san nika, w jej nowym domu, przywitała mnie mówiąc. „Wszyst-p, i koty na tej ulicy zdychają na świerzb”. W moim umyśle . rzyskiego sangwinika natychmiast powstał obraz tuzihów i kotów wydających ostatnie tchnienie w rynsztokach. Byłam już | wstrząśnięta tą sceną, gdy zauważyłam jej córkę, perfekcyjnego ;i melancholika, potrząsającą desperacko głową. j „Co się stało?” – zapytałam, a ona odrzekła. „Nasza sąsiadka < ma chorego kota”. Nikt nie przejąłby się zbytnio kotem jakiejś nie- ‘ znajomej kobiety, ale to, że „wszystkie koty i psy na tej ulicy zdychają na świerzb”, wzbudza sensację!
